27.09.2020 aktualizacja 02.10.2020

Na Festiwalu „Niepokorni Niezłomni Wyklęci” o roli Węgier w wojnie polsko-bolszewickiej

Panel dyskusyjny „1920. Prawdziwy cud nad Wisłą. Pomoc węgierska” na XII Festiwalu „Niepokorni Niezłomni Wyklęci” w Gdyni. Fot. oddział IPN w Gdańsku Panel dyskusyjny „1920. Prawdziwy cud nad Wisłą. Pomoc węgierska” na XII Festiwalu „Niepokorni Niezłomni Wyklęci” w Gdyni. Fot. oddział IPN w Gdańsku

Gdyby nie pomoc ze strony Węgier, nie byłoby zwycięstwa Polaków w Bitwie Warszawskiej – podkreślali w niedzielę w Gdyni uczestnicy debaty „1920. Prawdziwy Cud nad Wisłą. Pomoc Węgierska”, która odbyła się w ostatnim dniu XII Festiwalu „Niepokorni Niezłomni Wyklęci”.

O roli, jaką odegrali Węgrzy w Bitwie Warszawskiej, rozmawiali w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni były węgierski opozycjonista, historyk, dyplomata dr Imre Molnár, dyrektor Instytutu Dziedzictwa i Myśli Narodowej prof. Jan Żaryn oraz publicysta, pisarz Grzegorz Górny.

Przypomnieli oni, że Węgrzy dostarczyli Polsce amunicję, dzięki której możliwe było stawienie oporu agresorowi. Gdyby nie węgierska pomoc, polscy żołnierze nie byliby w stanie zatrzymać idącej ze wschodu Armii Czerwonej. Wparcie przybyło w ostatniej chwili - 12 sierpnia - kiedy armia bolszewicka dochodziła do linii Wisły. Amunicji Wojsku Polskiemu miało zabraknąć 14 sierpnia.

Prof. Jan Żaryn podkreślił, że Węgrzy jako jedni z nielicznych wiedzieli wówczas, jak realnym zagrożeniem jest bolszewizm. Doświadczyli go bowiem po I wojnie światowej, kiedy przez ponad 100 dni funkcjonowała Węgierska Republika Rad. Reżim Beli Kuna wprowadził czerwony terror na wzór tego, który funkcjonował w Rosji.

"Węgrzy byli jednymi z tych, którzy odczuli możliwość wejścia bolszewików. Jak nikt w Europie - w zupełnie inny sposób niż Zachód - rozumieli, jak trzeba rozumieć geopolitykę. W lipcu 1920 roku, kiedy bolszewicy podchodzą pod Warszawę, Wielka Brytania, a pod jej naciskiem Francja, przestają uznawać Polskę za państwo, które jest zdolne do utrzymania Europy Środkowo-Wschodniej w kondycji międzynarodowej" - mówił Żaryn.

W efekcie brytyjscy politycy próbowali znaleźć nić porozumienia z bolszewikami, co skutkowało chłodnym stosunkiem do polskich próśb o pomoc. Odradzająca się Polska nie dysponowała w 1920 r. własnym przemysłem zbrojeniowym i uzależniona była od dostaw broni i amunicji, głównie z Francji.

Węgierski rząd zdecydował się udzielić pomocy Wojsku Polskiemu walczącemu z Armią Czerwoną. Dostarczanie broni do Polski wymagało jednak ogromnych wysiłków. Transporty były zatrzymywane po drodze – władze czechosłowackie, w nadziei na budowę korzystnych relacji z bolszewikami, nie miały zamiaru pomagać Polakom.

"Gdyby nie Węgrzy, nie mielibyśmy żadnej szans na dostawę jakiejkolwiek broni. Węgrzy, którzy zostali ofiarą traktatu wersalskiego, jako jedyni zrozumieli, że nie można patrzeć na świat +bieżączką geopolityczną+. Zdawali sobie sprawę, że bolszewizm, którego doświadczyli przez kilka miesięcy, jest o wiele groźniejszy, dlatego zdecydowali się wesprzeć Polskę, która stała się beneficjentem strasznego, niechcianego traktatu wersalskiego" - powiedział historyk.

Uczestnicy debaty podkreślali, że bez pomocy węgierskiej nie byłoby możliwe zwycięstwo Polski nad Armią Czerwoną w 1920 roku. W sumie w latach 1919—1921 Węgrzy dostarczyli walczącym Polakom łącznie około 100 mln naboi do karabinów. Na trzy dni przed decydującym starciem pod Warszawą na dworzec w Skierniewicach dotarło 80 wagonów załadowanych po brzegi sprzętem wojskowym.

Jak podkreślił dr Imre Molnár, w węgierskiej literaturze niewiele mówi się na temat Bitwy Warszawskiej i o wsparciu, którego Węgrzy udzielili Polakom. Dodał, że w ostatnim czasie zmienia się to dzięki historykom, szczególnie Endremu Vardze, który systematycznie bada te wydarzenia i opracowuje teksty źródłowe na ten temat.

Molnár przypomniał też słowa szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w czasie Bitwy Warszawskiej gen. Tadeusza Rozwadowskiego wypowiedziane w rozmowie z płk. Józefa Takách-Tolvaya: "Zapamiętaj sobie, że my nigdy nie zapomnimy Węgrom tego szlachetnego zamiaru, z jakim chcieli służyć nam szczerą pomocą w najcięższych dla nas chwilach. (...) Może przyjść czas kiedy się wam zrewanżujemy. (...) Byliście jedynym narodem, który naprawdę chciał nam pomóc".

"Niestety, dzisiaj zapominamy o tym wspaniałym geście solidarności" - zaznaczył Molnár. Dodał, że fenomen przyjaźni polsko-węgierskiej powinien być opisywany w podręcznikach historii. Podkreślił, że w każdym trudnym momencie nasze narody zawsze mogły na siebie liczyć.

W czasie dyskusji zwrócono uwagę na postać dwukrotnego premiera Węgier Pála Telekiego. To on podjął decyzję o przekazaniu węgierskich zapasów amunicji Polakom.

"Skala pomocy udzielonej przez Pála Telekiego Polsce była ogromna. Kilkadziesiąt milionów naboi, kilkadziesiąt tysięcy karabinów, kilkaset kuchni polowych. Wszystkie węgierskie zasoby i rezerwy zostały przekazane Polsce. To było polityczne zagranie va banque" - podkreślił dr Imre Molnár.

Uczestnicy debaty przypomnieli też, że latem 1939 r. Pál Teleki oznajmił Hitlerowi, że Węgry nie wezmą udziału w zbrojnej agresji na Polskę. Przywołano też jego słowa: "Prędzej wysadzę nasze linie kolejowe, niż wezmę udział w inwazji na Polskę. Ze strony Węgier jest sprawą honoru narodowego nie brać udziału w jakiejkolwiek akcji zbrojnej przeciw Polsce" - powiedział wówczas.

Po ataku Niemców i Sowietów za jego sprawą Węgry przyjęły na swoim terytorium zbiegłych polskich żołnierzy i ludność cywilną. W 2001 r. decyzją prezydenta RP Teleki został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. (PAP)

Autorka: Anna Machińska

anm/ robs/

Copyright

Wszelkie materiały (w szczególności depesze agencyjne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.