15.03.2024 aktualizacja 16.03.2024

155 lat temu urodził Stanisław Wojciechowski. "Powinni go mieć przed oczami politycy w każdej epoce"

Prezydent RP Stanisław Wojciechowski przyjmuje defiladę oddziałów wojskowych oraz oddziałów przysposobienia wojskowego. 03.05.1926. Fot. NAC Prezydent RP Stanisław Wojciechowski przyjmuje defiladę oddziałów wojskowych oraz oddziałów przysposobienia wojskowego. 03.05.1926. Fot. NAC

155 lat temu urodził się Stanisław Wojciechowski. „Z Piłsudskim łączyła go wizja Polski, ale w momencie dokonanego przez niego zamachu sprzeciwił się mu i wybrał rację stanu. Scenę z mostu Poniatowskiego, gdy to zrobił powinni mieć przed oczami politycy w każdej epoce” – ocenia prof. Tomasz Nałęcz.

„Stoję na straży honoru wojska polskiego” – takim zdaniem wypowiedzianym do Józefa Piłsudskiego przeszedł do historii Stanisław Wojciechowski. Obaj spotkali się po południu 12 maja 1926 roku na moście Poniatowskiego w Warszawie. Za Piłsudskim stały wierne jemu, a zbuntowane przeciwko rządowi oddziały.

Wojciechowski był prezydentem RP i w gruncie rzeczy na tym stanowisku nie miał specjalnie dużo do powiedzenia, bo w myśl Konstytucji Marcowej realną władzę sprawowały Sejm i rząd. W obliczu zamachu stanu uznał jednak, że nie wolno mu pozostać bezczynnym.

„Reprezentuję tutaj Polskę, żądam dochodzenia swych pretensji na drodze legalnej, kategorycznej odpowiedzi na odezwę rządu” – rzucił w stronę Piłsudskiego, na co ten (tak to Wojciechowski zrelacjonował w swoich wspomnieniach) odpowiedział krótko: „Dla mnie droga legalna zamknięta”.

W ciągu kilkudziesięciu następnych godzin doszło do starć zbrojnych między oddziałami wiernymi rządowi a tymi, które poprowadził Piłsudski. Skończyły się licznymi ofiarami po obu stronach, zwyciężył Piłsudski. Wojciechowski – jak przypomina prof. Tomasz Nałęcz, wybitny znawca dziejów II Rzeczpospolitej, mógł nawet w tej sytuacji – czyli po wygranej Piłsudskiego – zachować stanowisko prezydenta. Uznał jednak, że nie wolno mu tego zrobić, bo by w ten sposób legitymizował dokonany przez Piłsudskiego zamach.

„Z Piłsudskim łączyła go wizja Polski, ale w momencie dokonanego przez niego zamachu sprzeciwił się mu i wybrał rację stanu. Scenę z mostu Poniatowskiego, gdy to zrobił powinni mieć przed oczami politycy w każdej epoce” – ocenia prof. Tomasz Nałęcz.

Zaraz po zamachu wycofał się z polityki. Nie atakował rządów sanacji, ale też ich nie wspierał.

Uważał, że wady tego systemu utorowały Piłsudskiemu drogę do władzy: wielu ludzi było tak zniechęconych do demokracji, że gotowi byli się zgodzić na rządy niedemokratyczne, jeśli miałyby prowadzić do uzdrowienia kraju. A to właśnie – sanację – obiecywał Piłsudski i jego obóz.

Nie był bezkrytyczny wobec systemu przedmajowego, który sanacja pogardliwie nazywała sejmokracją. Wojciechowski podobnie jak Piłsudski był nastawiony bardzo krytycznie do prawicy, szczególnie do endecji, ale w odróżnieniu od niego respektował wyrażoną w wolnych wyborach decyzję społeczeństwa. Uważał, że wady tego systemu utorowały Piłsudskiemu drogę do władzy: wielu ludzi było tak zniechęconych do demokracji, że gotowi byli się zgodzić na rządy niedemokratyczne, jeśli miałyby prowadzić do uzdrowienia kraju. A to właśnie – sanację – obiecywał Piłsudski i jego obóz.

Wojciechowski komentował: „Wszyscy, nie wyłączając Piłsudskiego, okazaliśmy się za mali i nieprzygotowani dla sprostania wielkim zadaniom ugruntowania w Polsce konstytucji narodowej i silnego rządu. Kraju. Marcowa Konstytucja nie jest tworem polskiego ducha i doświadczenia, lecz naśladownictwem francuskiej konstytucji z ograniczeniem roli prezydenta do reprezentowania państwa i mianowania ministrów. Silny rząd nie może powstać, gdy głowa państwa jest pozbawiona najważniejszych atrybucji i wybiera ją nie naród, lecz zgromadzenie partii. Pustym frazesem bowiem jest art. 20 konstytucji głoszący, że posłowie są przedstawicielami całego na rodu i nie są krępowani żadnymi instrukcjami wyborców. W rzeczywistości przychodzą oni do Sejmu i Senatu jako mandatariusze partii, bo ordynacja wyborcza wprowadziła przymus uzależnienia od partii i ulegania ich dyrektywom. Wadą naszego życia politycznego było i jest, że mamy za wiele partii powstałych dla spraw podrzędnych i za mało w nich patriotów zdolnych doprowadzić do zjednoczenia przy urządzaniu własnego państwa. Dlatego z rozpraw partyjnych w Sejmie wyszła konstytucja fatalna i spór o nią trwa nadal” – pisał we wspomnieniach.

We wrześniu 1939 roku, gdy z Polski uciekł rząd i prezydent Ignacy Mościcki, Wojciechowski pozostał w Warszawie. I to też w symboliczny sposób, zdaniem prof. Nałęcza, oddaje różnicę pomiędzy Wojciechowskim a jego następcą.

Urodził 15 marca 1869 roku w Kaliszu. Wcześnie musiał się usamodzielnić, bo stracił ojca, gdy miał zaledwie 12 lat. Decydująca dla dalszych losów Wojciechowskiego miała się okazać znajomość z Piłsudskim. Obaj, jak przypomina prof. Nałęcz, przez dekadę – do 1905 roku kierowali Polską Partią Socjalistyczną. Potem, przymuszony w pewnym stopniu trudną sytuacją materialną, Wojciechowski zawiesił działalność polityczną, ale gdy Polska odzyskała niepodległość, Piłsudski przypomniał sobie o dawnym towarzyszu partyjnym.

Wojciechowski został ministrem spraw wewnętrznych w rządzie Ignacego Jana Paderewskiego i praktycznie kierował pracami gabinetu, bo premier większość czasu spędził za granicą (z powodu toczących się właśnie negocjacji w Paryżu).

W 1922 roku został kandydatem na prezydenta, ale nie wystawiła go Polska Partia Socjalistyczna, z którą nie utrzymywał już wtedy stosunków, ale „PSL – Piast” Wincentego Witosa. Głosami lewicy i mniejszości narodowych na prezydenta został jednak ostatecznie wybrany Gabriel Narutowicz. Wojciechowski na swoją elekcję musiał poczekać – doszło do niej po tym, gdy Narutowicz został zamordowany w Sali „Zachęty” przez Eligiusza Niewiadomskiego. W trakcie trzyipółletniej kadencji, przerwanej zamacham majowym, dał się poznać jako strażnik konstytucji. (PAP)

Autor: Józef Krzyk

jkrz/ dki/

Copyright

Wszelkie materiały (w szczególności depesze agencyjne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.