Prof. W. Mędrzecki: nastroje w Polsce nigdy nie były tak dobre jak w 1921 r.
Przy bardzo złożonej sytuacji wewnętrznej wypracowanie kompromisu ustrojowego z 1921 r. było wielkim sukcesem całej elity politycznej. Chyba nigdy przedtem ani potem nastroje w Polsce nie były tak dobre – mówi PAP prof. Włodzimierz Mędrzecki, historyk z Instytutu Historii PAN.
Polska Agencja Prasowa: W marcu 1921 r. w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym” pisano z entuzjazmem, że uchwalenie Konstytucji marcowej to „wejście w poczet demokratycznych, praworządnych, wolnościowych republik kulturnego świata”. Pokój z bolszewikami, uchwalenie konstytucji i plebiscyt na Górnym Śląsku sprawiły, że połowa marca 1921 r. to najszczęśliwszy moment dwudziestolecia i chwila największej zgody politycznej?
Prof. Włodzimierz Mędrzecki: Niewątpliwie te dni przyniosły ukoronowanie procesów trwających od 1918 r. Przy bardzo złożonej sytuacji wewnętrznej wypracowanie kompromisu ustrojowego było wielkim sukcesem całej elity politycznej. Wbrew głosom kresowców sukcesem był również Traktat ryski. Optymalnie wykorzystaliśmy moment zrównania sił Polski i Rosji. Chyba nigdy przedtem ani potem nastroje w Polsce nie były tak dobre.
Konstytucja marcowa od pierwszych dni po uchwaleniu była tematem dyskusji w środowiskach prawniczych i kuluarach politycznych. Należy jednak podkreślić w tym miejscu, że liczne, czasem uzasadnione, niedoskonałości konkretnych zapisów ustawy zasadniczej nie wynikały z braku kompetencji piszących ją prawników i głosujących nad zapisami konstytucji polityków. Konstytucjonalistów kompetentnych do pracy nad konstytucją było niemało. Problem w tym, że reprezentowali różne – niemieckie, austriackie i rosyjskie – szkoły prawnicze, a pracowali pod ogromną presją czasu i poczucia odpowiedzialności za wypracowanie ostatecznego kompromisu. Dla polityków zaś krytyka rozmaitych rozwiązań zawartych w konstytucji pozwalała zrzucać z siebie odpowiedzialność za wiele własnych błędów i zaniechań.
Jednocześnie jednak przez kilka lat konstytucja cieszyła się sporym szacunkiem opinii publicznej. W otwartych dyskusjach poświęconych funkcjonowaniu państwa i relacji między władzą ustawodawczą a wykonawczą krytykowano przede wszystkim niedoświadczenie czy nie dość wysoki standard klasy politycznej, a także egoizm rozmaitych grup społecznych, ale nie były to głosy wprost atakujące podstawowe zasady, na których opierała się Konstytucja marcowa – powszechność praw politycznych obywateli oraz parlamentarno-gabinetowy model ustroju.
PAP: Z jakich wzorów czerpali konstytucjonaliści?
Prof. Włodzimierz Mędrzecki: Długo wypracowywany, kompromisowy kształt Konstytucji marcowej pozostawał w zgodzie z charakterem innych ustaw zasadniczych uchwalanych w tym czasie w Europie Środkowej i Wschodniej. Pewne fundamentalne zasady ładu ustrojowego przyjmowali wówczas wszyscy. Trudno sobie wyobrazić możliwość wprowadzenia w Polsce ordynacji innej niż pięcioprzymiotnikowa. Podobnie było z coraz powszechniejszą wówczas zasadą odpowiedzialności rządu przed parlamentem. Elity pamiętały, że w monarchicznych ustrojach przed 1914 r. ta zasada bywała mocno ograniczona. Tymczasem chciały budowy nowoczesnego państwa. Inne kwestie dyskutowane w czasie prac nad konstytucją, takie jak istnienie wyższej izby parlamentu, były drugorzędne i podlegały dyskusjom politycznym zmierzającym do wypracowania kompromisu. Jeśli zgadzamy się na uchwalenie ustawy zasadniczej zapewniającej demokratyczną ordynację wyborczą i zasadę nadrzędności władzy ustawodawczej nad władzą wykonawczą, to pozostałe kwestie pozostają w ich cieniu.
Dla większości uczestników ówczesnej rzeczywistości było też jasne, że w ramach przyjętych generalnych zasad ustrojowych nie tyko możliwy, ale i konieczny jest dialog między literą prawa a rzeczywistością. Należało np. usilnie pracować nad tym, by wyborcy, w niemałej części nieposiadający umiejętności czytania i pisania oraz mało doświadczeni w stosowaniu procedur demokratycznych w życiu publicznym, możliwie jak najszybciej uczyli się odpowiedzialnego funkcjonowania na forum publicznym. Politycy doskonale wiedzieli, że w bieżącej działalności państwa reguły zapisane w konstytucji muszą być weryfikowane przez potrzeby codziennego funkcjonowania machiny państwowej. Sprawność działania gabinetów Władysława Sikorskiego czy Władysława Grabskiego pokazywała, że potrafili sobie dawać z tym radę. Konstytucja marcowa nie stanowiła przeszkody dla budowy i reformowania RP.
PAP: Rok 1925 uznaje pan profesor za przełomowy dla losów Konstytucji marcowej. Jakie czynniki złożyły się na zmianę jej oceny?
Prof. Włodzimierz Mędrzecki: Wówczas na horyzoncie pojawiła się perspektywa kampanii przed wyborami do parlamentu II kadencji. Wielkie znaczenie miał w tym kontekście artykuł 125, który stwierdzał, że w Sejmie II kadencji konstytucja może zostać znowelizowana większością 3/5 głosów, a nie 2/3 składu Sejmu. Agitacja wyborcza miała na celu mobilizowanie wyborców wokół haseł zmiany uchwały zasadniczej. W 1925 r. konstytucja stała się czynnikiem, wokół którego skupiła się dyskusja na wiele tematów politycznych, społecznych i narodowościowych. Dyskusje o nich przybierały formę debat o kształcie ustawy zasadniczej.
Konstytucja stała się swego rodzaju „dziewczynką do bicia”. Nie dlatego, że była „obiektywnie niewłaściwa”, lecz dlatego że od pewnego momentu wygodniejsza była walka z konstytucją, a nie wprost np. z zasadą równości wobec prawa. Wincenty Witos napisał w jednym z tekstów publicystycznych, że fakt, iż głos Poleszuka-analfabety ma taki sam wpływ na losy Rzeczypospolitej, co profesora uniwersytetu jest konsekwencją wadliwości zapisów Konstytucji marcowej, a nieobowiązywania zasady równości praw obywatelskich. Starał się przekonywać, że możliwe jest opracowanie ustawy zasadniczej, która pozostając demokratyczna, zapewni właściwe zróżnicowanie wpływu na sprawy publiczne różnym kategoriom obywateli. Jeśli tak pisał otwarcie przywódca chłopów, to zapewne podobne myśli nie były obce, przynajmniej od połowy lat dwudziestych, także wielu innym politykom polskim po obu stronach sceny politycznej.
Pod koniec rządów Władysława Grabskiego coraz częściej podnosiły się głosy, że „wszystko jedno jak, ale niech przyjdzie w końcu ktoś i uporządkuje ten chaos”. Premier Grabski miał wielkie osiągnięcia, polegające m.in. na stworzeniu stabilnej złotówki, ale szybko nastąpił ponowny kryzys. Społeczny poziom wiedzy ekonomicznej był niski, więc wywody ekonomistów, którzy rozważali, kto jest winny problemom, nie miały dla opinii publicznej większego znaczenia. Hasło „silnego człowieka” zakładało, że nieistotne są procedury służące jego wyłonieniu. Politycy ludowi i prawicowi zakładali więc wzmocnienie pozycji rządu i prezydenta wobec parlamentu. Ich zdaniem kluczem do osiągnięcia tego celu miała być wyraźna większość parlamentarna osiągnięta m.in. za pomocą manipulacji granicami okręgów wyborczych. Taki projekt został złożony w Sejmie wiosną 1926 r. Wybory miały się odbyć jesienią 1926 r. Drogą do przebudowy ustroju zgodną z dążeniami prawicy miało być przejęcie władzy przez koalicję Chjeno-Piasta. Plany pokrzyżował zamach majowy, po którym wprowadzono podobne rozwiązania zapisane w noweli sierpniowej.
Wydaje się, że w ciągu lat 1921–1925 doszło do głębokiego kryzysu polskiej demokracji parlamentarnej. Nie był to jednak kryzys państwa wynikający z wadliwej ustawy zasadniczej, lecz z faktu, że spora część zarówno elit państwowych, jak i opinii publicznej utraciła przekonanie do podstawowych zasad ustrojowych powszechności praw obywatelskich i demokracji parlamentarnej. To bardzo istotne rozróżnienie, które tłumaczy łatwość, z jaką polskie społeczeństwo w maju 1926 r. przyjęło odejście od fundamentów i pryncypiów ustroju parlamentarnego.
Jednocześnie chciałbym podkreślić, że powszechnie formułowane od 1925 r. opinie, że państwo polskie pozostanie niesprawne i nie zasługuje na zaufanie społeczne, były elementem strategii gry politycznej prowadzonej przez ugrupowania walczące o władzę, a Józefa Piłsudskiego przede wszystkim. Wszak właśnie diagnoza, że kraj znajduje się na skraju katastrofy, usprawiedliwiała wyprowadzenie wojska z koszar i zamach stanu. Jednak w istocie rzeczy jak na skalę wyzwania, jakim było połączenie państwa złożonego z trzech zaborów, osiągnięcia i państwa, i społeczeństwa były w latach 1921–1926 bardzo znaczące.
PAP: W 1930 r. w jednym z wywiadów Piłsudski mówiąc o ustawie zasadniczej, stwierdził: „[…] ta niechlujna pisanina czyni z naszej konstytucji coś w rodzaju kiepskiego bigosu, w który obok zgniłej szynki pakują nadgniłą słoninkę i kładą to obok niedokiszonej kapusty. […] I wyjście z tego chaosu jest możliwe tylko przez zmianę konstytucji i napisanie jej w przyzwoity sposób”. Stawia pan profesor tezę, że Piłsudski zwątpił w Konstytucję marcową już w 1922 r., gdy doszedł do przekonania, iż w ramach jej ładu nie będzie w stanie zdobyć władzy. Dlaczego sądził, że nie jest to możliwe?
Prof. Włodzimierz Mędrzecki: Zrozumiał to po kampanii wyborczej w 1922 r. Zakładał, że posiada niemal bezwarunkowe poparcie tzw. obozu belwederskiego: PPS, PSL-Wyzwolenie oraz licznych grup centrowych związanych z inteligencją. Przed kampanią przyjął założenie, że jeśli doda do nich głosy na partie liberalno-demokratyczne i poparcie mieszkańców Kresów, także prawosławnych, to możliwe będzie zdobycie większości parlamentarnej. Dlatego Piłsudski popierał konserwatywne Państwowe Zjednoczenie na Kresach, na którego listach wyborczych było dwóch biskupów prawosławnych, a jednocześnie jego stronnicy tworzyli listy centro-lewicowego Towarzystwa Straży Kresowej. Ta koncepcja zakończyła się zupełną porażką. Listy Piłsudskiego praktycznie nie zdobyły na Kresach żadnego poparcia. Stało się jasne, że Piłsudski nie ma szansy na wpasowanie się w świat ówczesnej demokracji parlamentarnej.
Ład demokratyczny został obalony w 1926 r. Rozpoczęła się długa dyskusja dotycząca podstawowych zasad ustroju, czyli relacji między władzą ustawodawczą a wykonawczą oraz powszechności praw obywatelskich wyrażanych m.in. w ordynacji wyborczej. W tej batalii można wyróżnić dwa zasadnicze okresy. Do pewnego momentu Piłsudski wierzył, że możliwe jest zbudowanie państwa, tak aby zachowując prawa obywatelskie i reprezentację parlamentarną, mogło ono sprawnie realizować działania wypełniające program sanacji. Wydaje się, że Piłsudski naprawdę wierzył w istnienie ponadpartyjnej racji stanu, którą on zdefiniuje, a następnie odpowiedzialnie wprowadzi w myśl tej idei całą wspólnotę narodową. Jeśli w społeczeństwie zapanowałby szeroki konsens zakładający, że ów przywódca „wie lepiej”, to cała reszta powinna się z tym pogodzić i zgodzić na ramy funkcjonowania państwa uosabianego przez Piłsudskiego – nowa konstytucja nie była potrzebna.
Jednak po 1930 r. Piłsudski coraz wyraźniej zdawał sobie sprawę, że traci siły i na dłuższą metę nie będzie w stanie zajmować się wszystkim. Rozpoczął, jak sam mówił, przygotowywać współpracowników do tego, by radzili sobie bez patronatu Komendanta. W coraz większym stopniu ograniczał swój udział w bieżącym zarządzaniu państwem i coraz bardziej koncentrował się na polityce zagranicznej i sprawach personalnych w wojsku. Był przekonany, że obronność to przede wszystkim dobór kadr. Stracił zainteresowanie dla spraw ustrojowych i abdykował z funkcji kreatora ładu ustrojowego. Tworzeniem nowej konstytucji zajęli się ludzie, których delegował do tych zadań – Stanisław Car i Walery Sławek. Skutkiem było ciągłe rozważanie, który projekt najbardziej spodobałby się Marszałkowi. Co ciekawe, projekt Konstytucji kwietniowej był dokładnym powtórzeniem wizji Piłsudskiego z okresu po 1926 r. Prezydent miał być superarbitrem samodzielnie określającym interesy państwa.
Losy Konstytucji marcowej pokazują znaną z wielu momentów dziejów zasadę wyższości układu sił politycznych nad prawem stanowionym. Jej historia pokazuje, że gdy społeczeństwo zaczyna odchodzić od przestrzegania zasad ustrojowych, to politycy wykorzystują okazję do naginania prawa do swoich interesów, nawet jeśli nie podważają obowiązującego prawa.
PAP: W takim razie może Konstytucja kwietniowa była niepotrzebna?
Prof. Włodzimierz Mędrzecki: Widziano, że zbliża się kres rządów osobistych Piłsudskiego, i trzeba było myśleć nad odnowieniem legitymizacji władzy sanacji. Tym bardziej że poparcie dla obozu rządzącego spadało także w wyniku wielkiego kryzysu, który dotknął przede wszystkim milionowe rzesze chłopów i pracowników najemnych, a oszczędzał w największym stopniu urzędników i funkcjonariuszy państwowych. Obóz majowy deklarował, że nowa konstytucja stworzy optymalne warunki do rozwoju Polski. Próbowano przekonywać opinię publiczną, że ustawa z 1935 r. pozwoli przynajmniej w części realizować idee Marszałka mimo jego śmierci. Jednak bardzo szybko okazało się, że nowa ustawa zasadnicza bardziej służy utrzymywaniu monopolu władzy sanacji niż Polsce. W efekcie nie zdobyła akceptacji społecznej, była powszechnie odrzucana i kontestowana. Często pojawia się opinia, że jedyną korzyścią z jej wprowadzenia była możliwość w miarę płynnego przekazania władzy przez prezydenta Ignacego Mościckiego pozbawionego możliwości wypełniania obowiązków w 1939 r.
PAP: Czasami zapomina się o formalnym „przywróceniu” zapisów Konstytucji marcowej w manifeście Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Do czego komunistom posłużyła ta „komedia demokracji”?
Prof. Włodzimierz Mędrzecki: Komuniści bardzo starali się prezentować jako kontynuatorzy polskich tradycji demokratycznych. Stąd też odrzucali, przynajmniej w 1944 r., bezpośrednie czerpanie z wzorów sowieckich. Chcąc podkreślić ciągłość państwa polskiego pod ich rządami, postanowili nawiązać do dotychczasowego ustawodawstwa. A przy okazji wykorzystać fakt powszechnej niechęci Polaków do Konstytucji kwietniowej i przywrócić demokratyczną ustawę zasadniczą z 1921 r. Pamiętajmy jednak, że w praktyce nie było to specjalnie istotne. O praktyce prawno-ustrojowej lat 1944–1952 z pewnością nie decydowała litera obowiązującego prawa. To nie polscy komuniści budowali strategię i określali dynamikę ówczesnych przemian, które były przecież elementem szerokiej strategii realizowanej przez Stalina.
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /
Copyright
Wszelkie materiały (w szczególności depesze agencyjne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.