08.11.2018

Wystawa w stulecie praw wyborczych Polek w Warszawie

Nasze bojownice. 100-lecie praw wyborczych Polek. Źródło: DSH Nasze bojownice. 100-lecie praw wyborczych Polek. Źródło: DSH

Ulotki, plakaty, ogłoszenia i wycinki z prasy kobiecej uzupełnione o portrety i cytaty z działaczek, które walczyły o uzyskanie przez kobiety praw wyborczych znalazły się na wystawie w stołecznej Galerii W-Z. Upamiętnia ona stulecie przyznania Polkom tych praw.

"Rok 2018 to nie tylko setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości, ale również stulecie wywalczenia sobie przez kobiety praw wyborczych. Dekret o ordynacji wyborczej do Sejmu Ustawodawczego został podpisany przez Józefa Piłsudskiego 28 listopada 1918 r. Natomiast ważne jest, chcemy to podkreślać i stąd w ogóle zrodził się temat wystawy, że te prawa wyborcze nie zostały kobietom po prostu +podarowane+" - opowiadała PAP Agnieszka Grzybek, jedna z autorek wystawy "Nasze bojownice. 100-lecie praw wyborczych Polek".

Jak zaznaczyła, wcale nie było oczywiste, że w nowym odrodzonym państwie kobiety będą miały prawo kandydowania i głosowania. "To był efekt długiej walki, jaką prowadziły od lat 90. XIX w. Wówczas sytuacja Polski była zróżnicowana, trochę inna w każdym z zaborów. Chociaż w austriackim była największa autonomia, to kiedy zaborcy dawali Polakom pewne swobody, dotyczyły one tylko mężczyzn. Podobnie w zaborze rosyjskim, gdzie do złagodzenia reżimu doszło w 1905 r. w wyniku rewolucji i car powołał Dumę, jednak prawo kandydowania i głosowania otrzymali też tylko mężczyźni" - relacjonowała Grzybek.

"I to wszystko stało się dla nas inspiracją do stworzenia wystawy. Chciałyśmy wykorzystać tę rocznicę, by pokazać długą walkę kobiet o uzyskanie praw politycznych i obywatelskich. Stąd pomysł na ekspozycję, która prezentowana jest w Galerii W-Z przy pl. Zamkowym. Ta specyficzna przestrzeń trochę wpłynęła na jej kształt. Bo chciałyśmy tę historię opowiedzieć tak, by była zrozumiała dla osób, które na co dzień nie śledzą szczegółów skomplikowanych polskich dziejów. Dlatego wystawę pokazujemy przez pryzmat pięciu naszym zdaniem najważniejszych polskich emancypantek, z których każda zasłużyła się w walce o prawa kobiet" - mówiła.

Pierwszą z bohaterek jest Kazimiera Bujwidowa. "To jej kobiety w Polsce zawdzięczają, że mogą studiować. Ponieważ w XIX w. bramy polskich uczelni były dla nich zamknięte, te które chciały się dalej kształcić musiały wyjeżdżać np. do Francji jak Maria Skłodowska-Curie. Bujwidowa w 1894 r. zainicjowała akcję pisania podań do władz Uniwersytetu Jagiellońskiego z prośbą o przyjęcie kobiet na studia. I władze UJ się ugięły. Później w 1897 r. władze monarchii austro-węgierskiej przyjęły prawo, które otwierało bramy uczelni dla kobiet" - powiedziała współautorka wystawy.

Kolejna postać to malarka Maria Dulębianka. "Także partnerka życiowa Marii Konopnickiej, o czym może niewiele osób wie. Ona zrezygnowała ze sztuki, by walczyć o prawa kobiet. W 1908 r. wystartowała do Sejmu Krajowego we Lwowie, pomimo że kobiety nie mogły kandydować. Przeprowadziła regularną kampanię wyborczą, organizowała wiece, głosiła program. Otrzymała, co prawda tylko 511 głosów, które unieważniono, ale wykorzystała tę okazję, by mówić o prawach kobiet. To ona powiedziała, że nie staniemy się wolnym narodem, jeżeli ponad połowa polskiego społeczeństwa, czyli kobiety, będzie pozbawiona praw politycznych, praw wyborczych" - podkreśliła Grzybek.

Paulina Kuczalska-Reinschmit była założycielką i redaktorką naczelną "Steru", jednego z pierwszych czasopism feministycznych wydawanych w latach 1895-97 we Lwowie, a potem w latach 1907-14 w Warszawie. "Była też jedną z twórczyń Związku Równouprawnienia Kobiet Polskich, jednej z pierwszych organizacji kobiecych na ziemiach polskich walczącej o prawa wyborcze. Kuczalska-Reinschmit uważała, że trzeba walczyć o prawa kobiet i nie należy z tego rezygnować na rzecz walki o niepodległość" - zaakcentowała.

Czwartą z postaci jest Aleksandra Piłsudska. "Znamy ją głównie jako żonę marszałka, natomiast mało kto wie, że aktywnie działała w PPS i POW. Przemycała broń, dynamit, brała udział w zamachach bombowych i w akcjach militarnych. Pozostaje trochę w cieniu marszałka, ale wieść głosi, że podobno to właśnie ona przekonała Józefa Piłsudskiego, by ów dekret o ordynacji wyborczej podpisał. Ponieważ on miał wątpliwości czy rzeczywiście kobiety powinny mieć prawa wyborcze, uważał, że są konserwatywne i w związku z tym będą głosowały na konserwatywne ugrupowania" - zaznaczyła Grzybek.

Ostatnią z bohaterek jest Justyna Budzińska-Tylicka, lekarka, społeczniczka, w niepodległej Polsce przez wiele lat radna Warszawy. "Odegrała ona znaczącą rolę w tym końcowym etapie walki o prawa wyborcze. Kiedy w 1916-17 r. było już wiadomo, że po I wojnie wyłoni się niepodległe państwo polskie zaczęto przygotowywać projekty ustaw, projekty konstytucji. I okazało się, że nie przewidywały, by kobiety miały czynne i bierne prawo wyborcze. Wówczas ona wystąpiła o zwołanie zjazdu kobiet, który odbył się 8-9 września 1917 r. w Warszawie" - opowiadała współautorka wystawy.

Jak relacjonowała, w zjeździe uczestniczyło ponad tysiąc kobiet. "Podjęto szereg uchwał i powołano komitet, który miał się zajmować taką czystą pracą lobbingową. Po prostu rozmawiać z politykami, pilnować, by w przygotowywanych projektach ustaw znalazły się prawa kobiet. Budzińska-Tylicka była przewodniczącą delegacji, która się udała do Piłsudskiego, by z nim rozmawiać o ich prawach wyborczych. Później w niepodległej Polsce propagowała m.in. świadome macierzyństwo" - powiedziała Grzybek.

"Opowiadamy też o pierwszych posłankach wybranych do Sejmu Ustawodawczego w styczniu 1919 r. i pokazujemy różne etapy, elementy tej walki, bo w jej ramach kobiety pisały petycje, organizowały wiece, manifestacje. Ważne, by zdawać sobie sprawę, że te działania były częścią międzynarodowego ruchu kobiecego. Właściwie przez cały wiek XIX w USA i w różnych krajach w Europie toczyła się walka o ich prawa wyborcze" - zaakcentowała współautorka wystawy.

Ekspozycję przygotowano w barwach fioletu, bieli i zieleni. "Czyli kolorach sufrażystek, a także polskich emancypantek. Koncentruje się ona wokół tych pięciu bohaterek, których portrety autorstwa Beaty Sosnowskiej także możemy oglądać. Towarzyszą im plansze merytoryczne. Pokazujemy początki walki o prawa wyborcze, portrety pierwszych posłanek, zdjęcia z demonstracji, prasę kobiecą, na łamach której wiele dyskutowano o prawach wyborczych. A także ulotki, plakaty i ogłoszenia. Narrację opartą na tekstach źródłowych uzupełniają cytaty z bohaterek ekspozycji" - dodała Grzybek.

Wystawa, której organizatorami są Dom Spotkań z Historią, Fundacja na rzecz Równości i Emancypacji STER oraz Fundacja Warszawa jest kobietą, ma być czynna do 10 grudnia. (PAP)

autor: Anna Kondek-Dyoniziak

akn/ mbud/

Copyright

Wszelkie materiały (w szczególności depesze agencyjne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.