80 lat temu Sejm przyjął ustawę o ochronie imienia marszałka Piłsudskiego
7 kwietnia 1938 r. Sejm jednomyślnie uchwalił "Ustawę o ochronie imienia Józefa Piłsudskiego, pierwszego Marszałka Polski", przewidującą karę do 5 lat więzienia za uwłaczanie pamięci zmarłego.
Artykuł 1 zgłoszonej przez rząd ustawy stwierdzał: "Pamięć czynu i zasługi Józefa Piłsudskiego - Wskrzesiciela Niepodległości Ojczyzny i Wychowawcy Narodu - po wsze czasy należy do skarbnicy ducha narodowego i pozostaje pod szczególną opieką prawa".
Artykuł 2 głosił, że ten kto uwłacza imieniu Józefa Piłsudskiego podlega karze więzienia do lat 5.
Ustawę podpisali: prezydent Ignacy Mościcki, premier Felicjan Sławoj-Składkowski oraz minister sprawiedliwości Witold Grabowski.
Przyjęcie tego aktu prawnego związane było bezpośrednio z głośną sprawą docenta Uniwersytetu Stefana Batorego Stanisława Cywińskiego.
Artykuł 1 zgłoszonej przez rząd ustawy stwierdzał: "Pamięć czynu i zasługi Józefa Piłsudskiego - Wskrzesiciela Niepodległości Ojczyzny i Wychowawcy Narodu - po wsze czasy należy do skarbnicy ducha narodowego i pozostaje pod szczególną opieką prawa".
30 stycznia 1938 r. opublikował on w "Dzienniku Wileńskim", będącym organem Stronnictwa Narodowego, recenzję książki Melchiora Wańkowicza na temat budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego. Cywiński napisał w niej m.in., że "Polska nie jest jak obwarzanek, jak to mawiał pewien kabotyn".
Początkowo tekst Cywińskiego przeszedł bez większego echa. Jednak dwa tygodnie później organ prasowy Związku Naprawy Rzeczypospolitej "Państwo i Naród" opublikował artykuł "Plugawe słowa". Twierdzono w nim, że użyte przez Cywińskiego określenie "kabotyn" odnosiło się do marszałka Piłsudskiego, który powiedział kiedyś, że "Polska jest jak obwarzanek, wszystko co jest naokoło jest coś warte, a środek najmniej".
14 lutego 1938 r. z rozkazu inspektora armii w Wilnie, znanego z brutalności gen. Stefana Dąb-Biernackiego, grupa oficerów zdemolowała redakcję "Dziennika Wileńskiego".
Pobito także w jego własnym mieszkaniu na oczach żony i córki, autora artykułu Stanisława Cywińskiego oraz redaktora pisma, byłego wicemarszałka Sejmu, Aleksandra Zwierzyńskiego.
Wyżej wymienieni na polecenie prezesa Sądu Apelacyjnego w Wilnie Józefa Przyłuskiego zostali aresztowani i umieszczeni w szpitalu więziennym.
Prof. Andrzej Garlicki oceniając opisywane wydarzenia stwierdzał: "(...) sprawa Cywińskiego stworzyła dla władz problem prawny. Ustawodawstwo nie chroniło dobrego imienia osób zmarłych i aby postawić Cywińskiego i Zwierzyńskiego przed sądem, przyjęto dość karkołomną interpretację, że obraza pamięci marszałka Piłsudskiego jest równoznaczna z obrazą narodu".
Akcja oficerów i reakcje władz na nią wywołały oburzenie. Stanisław Mackiewicz wspominał, że w Wilnie młodzież uniwersytecka urządziła demonstracje uliczne, wznosząc okrzyki: "Precz z bandytami w mundurach oficerskich!".
W odpowiedzi na zajścia wojewoda wileński zawiesił działalność Stronnictwa Narodowego na terenie województwa. Władze sądowe zdecydowały również o zawieszeniu "Dziennika Wileńskiego". Kilku działaczy endeckich z Wilna wysłano do obozu w Berezie Kartuskiej.
Proces Stanisława Cywińskiego i Aleksandra Zwierzyńskiego o obrazę narodu odbył się w Warszawie. Sąd Okręgowy skazał pierwszego z nich na trzy lata więzienia, a drugiego uniewinnił.
Ostatecznie sąd apelacyjny zmniejszył wyrok Cywińskiemu do 1,5 roku więzienia. Oficerowie odpowiedzialni za pobicia z 14 lutego 1938 r. nie ponieśli żadnych konsekwencji. (PAP)
mjs/ akn/ ls/
Copyright
Wszelkie materiały (w szczególności depesze agencyjne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.