04.12.2017

Piłsudski pośród królów - droga marszałka na Wawel

Uroczystości pogrzebowe marszałka Józefa Piłsudskiego. Kraków, 18.05.1935. Fot. PAP/Reprodukcja/Archiwum/M. Leśniewski Uroczystości pogrzebowe marszałka Józefa Piłsudskiego. Kraków, 18.05.1935. Fot. PAP/Reprodukcja/Archiwum/M. Leśniewski

Zmarłego 12 maja 1935 roku, Józefa Piłsudskiego opłakiwały tłumy. Uroczystości pogrzebowe trwały sześć dni i zakończyły się pochówkiem współtwórcy polskiej niepodległości w podziemiach Katedry Wawelskiej w Krakowie. Spoczął u boku królów - tak, jak tego sobie życzył.

"Nie wiem czy nie zechcą mnie pochować na Wawelu. Niech! Niech tylko moje serce wtedy zamknięte schowają w Wilnie gdzie leżą moi żołnierze co w kwietniu 1919 roku mnie jako wodzowi Wilno jako prezent pod nogi rzucili" - napisał schorowany Piłsudski w kwietniu 1935 roku.

Sugestia na 250-lecie wiktorii

Wola, jaką marszałek wyrażał w odręcznie spisanym testamencie na krótko przed śmiercią, wcale nie była pierwszą sugestią co do pochówku na Wawelu. Kwestia ta mogła zostać ustalona już dwa lata wcześniej. Decydujące było zdanie Kościoła, a ściślej - krakowskiego arcybiskupa Adama Sapiehy. Tego samego, który dwa lata po śmierci marszałka stał się główną postacią tzw. konfliktu wawelskiego.

Ale wtedy, świeżo po zgonie Piłsudskiego, najważniejsze było godne uczczenie tego wielkiego Polaka. I tego chciał też krakowski hierarcha. Dlatego spokojnie i ze zrozumieniem przyjął przybyłego do Krakowa 13 maja adiutanta marszałka, gen. Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego. Ten doręczył kardynałowi korespondencję od innego bliskiego współpracownika zmarłego - prezydenta Ignacego Mościckiego. "Proszę o przyjęcie najdroższych nam zwłok" - napisała głowa państwa.
Gospodarz Katedry Wawelskiej nie był zaskoczony tą prośbą. Już wcześniej bowiem Piłsudski dawał do zrozumienia, że życzyłby sobie spocząć wśród królów. Myślał o tym co najmniej od jesieni 1933 roku. Wiadomo, że 5 października tego roku, w przeddzień oficjalnych uroczystości 250-lecia wiktorii wiedeńskiej, Piłsudski i abp Sapieha spotkali się na Wawelu, gdzie uczcili pochowanego tam króla Jana III Sobieskiego.

Rozmowa dotyczyła głównie programu uroczystości ku czci zwycięstwa z 1683 roku. "Uzgodniono wspólnie inne szczegóły uroczystości, po czym Piłsudski, będąc w doskonałym humorze, rozmawiał z wrodzonym sobie czarem, wprowadzając arcybiskupa w odpowiedni nastrój. W pewnej chwili, mówiąc o grobach wawelskich, wspomniał, że może i dla niego znajdzie się tam miejsce" - relacjonował ówczesny premier Janusz Jędrzejewicz. Arcybiskup nie protestował, co zostało odczytane jako wyrażenie milczącej zgody. "W ten sposób załatwiona została w 1933 roku sprawa miejsca spoczynku na Wawelu" - skwitował były szef rządu.

Konwertyta na Wawel?

Co ciekawe, Piłsudski jeszcze w 1927 roku, a więc rok po przejęciu pełni władzy w ramach tzw. zamachu majowego, zabiegał u abp. Sapiehy o... deklarację, w myśl której miano nie dokonywać już nowych pogrzebów na Wawelu. W tym samym roku złożono tam prochy Juliusza Słowackiego, po czym ustalono, że był to ostatni tego typu pochówek.

Zgodnie zresztą z prawem kościelnym, w obrębie katedry mogli być chowani jedynie hierarchowie Kościoła, władcy oraz głowy państw. Piłsudski, choć go do tego nakłaniano, nigdy nie został prezydentem. Każdy się z nim liczył, ale - przynajmniej oficjalnie - nie rządził państwem.
Zastanawiać więc może spokojna reakcja kardynała na słowa marszałka w 1933 roku. Ale fakt, że duchowny nie sprzeciwiał się cichej sugestii schorowanego wodza, nie świadczy jeszcze o tym, że nie miał co do niej obiekcji. Krakowski hierarcha nie należał do zadeklarowanych wielbicieli Piłsudskiego, choć cenił go za to, czego dla Polski dokonał.

Najważniejszym problemem dla kardynała była jednak konwersja Piłsudskiego, który w 1899 roku porzucił katolicyzm na rzecz luteranizmu (wyznanie ewangelicko-augsburskie). Zdecydowały względy miłosne - inaczej przyszły twórca idei legionowej nie mógłby poślubić rozwódki - Marii Koplewskiej, primo voto Juszkiewiczowej. Do ślubu doszło ostatecznie 15 lipca 1899 roku w Paproci Dużej (gubernia łomżyńska).

"Tak" dla marszałka

Gdy kraj obiegła wieść o śmierci marszałka, kardynał spodziewał się, że niebawem odwiedzą go ludzie z otoczenia zmarłego. Ci zebrali się w Warszawie na dyskusji jeszcze w nocy z 12 na 13 maja. Zwołano nawet nadzywczajne posiedzenie Rady Ministrów. W Warszawie już zdecydowano, że trumna z Piłsudskim spocznie pośród królów.

Ale wciąż czekano na wieści z Krakowa. Tam, jak wspomniano, przybył gen. Wieniawa-Długoszowski, który obwieścił gospodarzowi katedry wolę narodu. Kardynał długo się zastanawiał, wiedział jednak, że obóz belwederski nie odpuści. Radził się m.in. metropolity warszawskiego kard. Aleksandra Kakowskiego, ale rozmowa telefoniczna między hierarchami wcale nie rozwiała wszystkich wątpliwości. Najwidoczniej najbliżsi marszałka także nie byli pewni decyzji abp. Sapiehy, bo odwołali się do instancji wyższej, czyli samego Watykanu.

Zgoda Piusa XI na pochówek Piłsudskiego na Wawelu byłaby równoznaczna ze zgodą kardynała. Tak też się stało - papież udzielił dyspensy, abp Sapieha musiał podporządkować się decyzji zwierzchnika. Ale zgodził się wyłącznie na tymczasowy pogrzeb zmarłego, bowiem krypta św. Leonarda (gdzie spoczywał już Jan III Sobieski, jego żona Maria Kazimiera, Michał Korybut Wiśniowiecki oraz dwóch bohaterów narodowych - Tadeusz Kościuszko i ks. Józef Poniatowski) - gdzie miano złożyć trumnę Piłsudskiego - nie spełniała wszystkich wymogów związanych z pochówkiem. Kardynał, słusznie zresztą, obawiał się masowych pielgrzymek do grobu jednego z ojców niepodległości.

Największy pogrzeb w dziejach

Zwłoki marszałka trafiły do Krakowa 18 maja. Przyjechała tam specjalnym pociągiem z Warszawy. W czasie nocnego przejazdu hołd zmarłemu składały tysiące osób ustawionych na trasie. O poranku, z krakowskiego Dworca Głównego wyruszył kondukt żałobny - ogółem szło w nim nawet 300 tys. osób, co czyni pogrzeb Piłsudskiego największą tego typu uroczystością w historii Polski.

W katedrze na Wawelu kard. Sapiega odprawił nabożeństwo; w czasie uroczystości prezydent Mościcki mówił: "Cieniom królewskim przybył towarzysz wiecznego snu. Skroń jego nie okala korona, a dłoń nie dzierży berła. A królem był serc i władcą doli naszej". Następnie ceremonia przeniosła się do podziemnej krypty św. Leonarda. Tam, z metalowej trumny wyjęto mniejszą - srebrną i przeszkloną - a następnie pozostawiono na podwyższeniu. Piłsudski spoczął tam, gdzie chciał - u boku pogromcy Turków spod Wiednia.

Minął dzień od pogrzebu Piłsudskiego, gdy kard. Sapieha w odręcznym piśmie uzasadniał, dlaczego zgodził się na pochówek marszałka na Wawelu. "Wolałbym to zrobić z własnej inicjatywy, jak czekać na naciski i zmuszony ustępować" - tłumaczył gospodarz katedry. Liczył się zatem z tym, że w przypadku odmowy, ściągnie na siebie gromy rządzących państwem.

Tłumy u marszałka

Ale duchowny nie pomylił się, mając poważne obawy o stan zabytkowej krypty, w której umieszczono zwłoki marszałka. Panująca tam wilgość oraz nieszczelna trumna sprawiały, że ciało zmarłego wymagało co jakiś czas nowego balsamowania. Problemem był też fakt, że zaraz po pogrzebie podziemia katedry zaczeły odwiedzać tłumy - nawet 25 tys. osób dziennie.

Dlatego tak częstym gościem na Wawelu był specjalista w tym zakresie dr Wiktor Kaliciński. "Proszę się nie obawiać, identyczne kłopoty były z mumią Lenina, która nieco sczerniała. To się da naprawić..." - mówił lekarz, kiedy pojawiły się problemy ze stanem zwłok Piłsudskiego. Wcześniej zauważono butwienie munduru, w jakim spoczywał marszałek.

W końcu - po niezbędnych pracach nad ciałem - ogłoszono, że doczesne szczątki marszałka znajdują się w dobrym stanie. Ale niedługo później cała Polska zaczęła żyć inną sprawą. Chodzi o tzw. konflikt wawelski, czyli spór o to, gdzie powinien spoczywać współtwórca niepodległej Polski. Jak uzasadniał kardynał, pochówek Piłsudskiego miał być rozwiązaniem tymczasem i przystały na to czynniki państwowe.

Duchowny postanowił więc definitywnie załatwić sprawę trumny marszałka. Zabiegał o umieszczenie jej w sarkofagu oraz przeniesienie w inne miejsce, znajdujące się w obrębie katedry. Radził się m.in. prezydenckiego kapelana ks. Jana Humpoli. W odpowiedzi Mościcki niezwłocznie powołał do życia Naczelny Komitet Uczczenia Pamięci Marszałka Józefa Piłsudskiego.

Osiągnięto przynajmniej częściowy komromis - trumna miała zostać przeniesiona do krypty pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, do której prowadziło osobne wejście z zewnątrz katedry. W latach 1936-1937 prowadzono tam prace adaptacyjne pod kierunkiem Adolfa Szyszko-Bohusza.

Konflikt wawelski

Ale prezydent i jego zaufani zwlekali z podjęciem ostatecznych decyzji, co wzbudzało zdecydowaną reakcję kardynała. W czerwcu 1937 roku wykorzystał on jako pretekst planowaną wizytę na Wawelu króla Rumunii Karola II. W Krakowie miał go podejmować właśnie prezydent Mościcki.

"Przejście przez katedrę tych dwu dostojników stworzyłoby bowiem znaczną trudność w przyjęciu ich. Pana Prezydenta przyjmujemy wedle rytuału kościelnego, co do króla, jako dla człowieka wyznania schizmatyckiego, byłoby niemożliwem. Robienie zaś różnic wywołałoby niemiłe i szkodliwe konsekwencje dyplomatyczne. Gdy wejdą z zewnątrz katedry, trudności te opadną" - pisał abp

Sapieha w liście do gen. Wieniawy-Długoszowskiego z 17 czerwca tego roku.
Kiedy otrzymał z Warszawy odpowiedź odmowną, postanowił działać w pojedynkę, "w imię obrony czci zwłok Marszałka". Jego decyzji nie zmieniła nawet prośba nunucjusza apostolskiego w Polsce Filippo Cortesiego, który apelował o zgodę.

Przeniesienia trumny dokonano ostatecznie 23 czerwca. Strona rządowa uznała to za samowolę, w prasa zręcznie podłapała wątek narodowej niezgody. "Konflikt wawelski" był największym kryzysem w Polsce międzywojennej na linii państwo-Kościół. Krakowski kardynał, mimo późniejszych interwencji władz, nagonki w prasie, a nawet krytyki ze strony warszawskich duchownych, pozostał nieugięty.

***

Wybuch wojny położył kres staraniom o sarkofag dla marszałka. Gdy w 1939 roku Niemcy ostatecznie opanowali Polskę, a z Krakowa uczynili stolicę Generalnego Gubernatorstwa, ciało Piłsudskiego spoczywało w metalowej trumnie, położonej na kamiennym postumencie. Tak jest do dziś.

Waldemar Kowalski

Copyright

Wszelkie materiały (w szczególności depesze agencyjne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.